poniedziałek, 20 czerwca 2016

Pokaz Barvit - oszukańczy cyrk na kółkach

Jak w y g r a ć 2 000 zł do zapłaty?
..oraz zostać wycyckanym z 2h wolnego czasu na rzecz zbyt krótkiego, pozłacanego łańcuszka?
Jak w tłumie staruszków zostać oklaskanym zwycięzcą n i c z e g o, wymaglowanym przez grupę specjalistów krzyczących "Terenia, kupcie to!"? Oto opis prawdziwego cyrku Barvit - w programie mat masujących i pasów.
 
   Ostatnio zrobiło się w moim domu dość gorąco. I to dosłownie.
- Chcesz wiatraczek? - pyta wtedy moja genialna matka - chodź ze mną na jeden pokaz.

   Więc tak też polazłam. Chętna poświęcić godzinę wolnego czasu na przedstawienie kunsztu czarodziejskich sztuczek handlu - za wiatraczek. 
   
   10 rano, małe miasteczko, piękny słoneczny dzień. Prócz mnie: trzynastu emerytów, moja matka i ja. Jedyna młodzież. Na pokazie zaprezentowano maty masujące i masujące pasy barkowe. Zastosowano ciekawe chwyty typu: podliczenie kosztów masaży u specjalistów, wypytanie "uczestników" już posiadających jakieś starsze modele czy są zadowoleni iii taaaak daaalej, przedstawiając wszystko na korzyść sprzedawanego produktu. Była to baaaardzo nagięta rzeczywistość sprawiająca wrażenie, jakby odkryto złoty środek na wszelkie dolegliwości świata a my, ślepcy zamiast poddawać się operacjom i umierać powinniśmy po prostu kupić te masujące cuda. Pranie mózgu biednym ludziom.
 
Wymasowany m u s i a ł zostać każdy. Do każdego podszedł wtedy "sprzedawca" i zaczął swój subtelny "wywiad" pytając jakie "pacjent" posiada dolegliwości i jak to się ich pozbędzie - razem z zawartością portfela jeśli tylko podpisze umowę. Potem robiło się coraz zabawniej a czas mijał i mijał. Z obiecanej mi przez matkę godziny zrobiły się ponad dwie, podczas których po niezbyt przyjemnym i z pewnością nie zwalającym z nóg masowaniu przyszedł czas na bardziej wyczerpujące, osobiste maglowanie. Ależ sprytnie to wymyślono!
 
Pod koniec pokazu miało się odbyć losowanie cudownych nagród, wymieniam szczegółowo:
- wyciskarka do soków [bez podanej nazwy] warta ponad 6 000zł
- Zestaw garnków Philipiak wart ponad 8 000zł

   Wszystko ochoczo stało przed nami na stoliku i czekało. A więc po wielkim masowaniu zaproszono mnie z matką na boczek - pod przykrywką odebrania kuponów do losowania. Zdziwiłam się gdy kazano usiąść a elegancki dżentelmen zaczął gryzmolić mi przed nosem niezwykłe obliczenia. Byłam na co najmniej kilku szkoleniach dotyczących rozmów handlowych - robił to perfekcyjnie - aż za! Wyliczał, wyliczał, wyliczał, dorzucił pościel, lanolinę, łańcuszki, poduszki.. cały stragan by moja nieugięta matka żaląc się, że ma chwilowo na utrzymaniu córkę na wakacjach i koty - i tak nic nie kupiła. Sprzedawczyk nie wytrzymał krzycząc wreszcie  "Terenia - kupcie to!" .. szkoda, że nie uderzył ręką w stół dla lepszego efektu. Matka sobie poszła, ja skwitowałam, że jest zbyt dużą sknerą i do niej dołączyłam pokładając się w duchu ze śmiechu i pewnego rodzaju zniesmaczenia. Tej granicy chyba nie powinno się przekroczyć.

"Kupcie to! Po co wam wymiana okien na plastiki, skoro niedługo nie będziecie w stanie wychodzić z tego domu?!" zatroskany głosił złowieszczo takie przepowiednie jakby masująca mata miała nas uzdrowić ze śmiertelnego raka mózgu.

   Taki kilkunastominutowy magiel z prezentacją wyliczeń m u s i a ł a przeżyć niestety każda para osobno by wreszcie po podpisaniu paru umów przejść do rzeczy. Już o wiele szerzej uśmiechnięte twarze - na myśl o sypiących się z nieba prowizjach - prezentowały dalej wciskając prawie siłą do rąk niezwykłą lanolinę i opowiadając troszkę o nagrodach, na których widok każdemu leciała ślinka. Zaczęto losować.

   Wylosowano 6 par przy odgłosach gromkich oklasków reszty, fanfar i głośnego na ten czas disco-polo z radia: w tym moją matkę. Biłam brawo jak szalona na myśl o tych tysiącach pieniążków spływających do nas z allegro gdy tylko soko-cudo trafi w nasze rączki by je sprzedać.
    Co się okazało? Że wylosowane nazwisko losuje dalej - kopertę, w której może być coś lub może być nic. A w kopercie znajduje się napis głoszący, że jest to "DOFINANSOWANIE" mimo, że prowadząca wrzeszczy nakazując cieszyć się wszystkim, że Pan X wygrał zestaw Garnków.
"Jeśli podarujemy wam za darmo taki produkt, wrócicie z nim do domu i zaczniecie chwalić znajomym - będzie to najlepsza dla nas reklama" mówiła wcześniej cieplutkim głosem z uśmiechem diabła na twarzy.

    Każdy ze szczęśliwców wygrał "DOFINANSOWANIE" do określonego PRODUKTU a kwota dofinansowania była sprytnie WYLICZONA tak, by KAŻDY musiał dopłacić do np. WYGRANYCH NACZYŃ ponad 2 000 zł. - ale skoro warte są 8 000zł. - dofinansowanie wynosi 6 000 zł które przecież ZAOSZCZĘDZA w ten sposób - wbijano do głów biednym, pozbawionym już możliwości logicznego myślenia starszym osobom. Kto bowiem miał troszkę oleju w głowie jak moja matka i jeszcze jedna Pani - wyszedł. I tak było to wyjście zbyt późne.

   Ostateczna prawda jest taka - że nikt nic nie wygrywał. Losowanie było m i s t r z o w s k ą przykrywką do zakupu produktu, płacąc jego faktyczną cenę + prowizję i myśląc, że oszczędza się przy tym 4 lub 6 tysięcy złotych.

Skąd takie wnioski?
Wystarczy wstukać w allegro: zestaw philipiak - by dojść do szczegółowej nazwy - MILANO i zobaczyć, że Zestaw Naczyń, który na pokazie był ponoć wart ponad 8tysięcy złotych: zupełnie nowy, od firmy można nabyć za cenę od 2 700zł a od osoby prywatnej, zapewne nabranej na pokazie: od 1 400zł też nowy. (na chwilę obecną)

Biedny dziadek, który "wygrał" dofinansowanie 6 000zł i dopłacił ponad 2 000zł z własnego portfela tak naprawdę: nic nie wygrał i dopłacił do rzeczywistej wartości produktu.

Mistrzostwo ściemy! Brawo! Serio brawo! Dla dupka, który jest twórcą tego pomysłu. Wstaję i biję Ci brawo.

   Najlepsze zachowano dla mnie na sam koniec gdy po tych wszystkich okrzykach, brawach, duchocie pomieszczenia, maglowaniu, praniu mózgu zeszłam na dół po mój wiatraczek i dowiedziałam się, że jestem ślepą idiotką, która nie doczytała: "do wyczerpania zapasów" i mimo porannego potwierdzenia Pani przez telefon, że wiatraczki będą - otrzymałam jedynie pozłacane gówno ledwo oplatające moją szyję. 
[fot. - rzeczywisty "prezent" w porównaniu z obrazkiem na zaproszeniu głoszącym o "wyjątkowo modnej biżuterii] - która straciła kolor po 2 dniach noszenia na ręce.

   Gdybym mogła cofnąć się w czasie - w pobliskim sklepie nie kupiłabym potem rogalika i soczku na śniadanie a dołączyła pomidory by ich obrzuceniem podziękować Państwu za tak cudownie spędzony czas. :].
 

OBIEKTYWNIE: zło okropne w postaci jawnego oszustwa, na szczęście z 10 lub 14dniową możliwością rezygnacji z zakupu
SUBIEKTYWNIE: mam ochotę powyrywać jaja z dupy wielkiego t w ó r c y, który w świecie i tak już doszczętnie złym do tego zła się w ten sposób dokłada
Życzę rychłego bankructwa -  Ja osobiście - zesłałabym was na Sybir. :]
________________
tagi: Barvit firma Barvit Poznań maty masujące opinie Barvit  pas barkowy Barvit pokaz Barvit Zaproszenie na pokaz Barvit opinie Barvit oszuści pokazy Barvit

niedziela, 19 czerwca 2016

gorzko na klatę


Słynę z brutalnej szczerości. I walki o sprawiedliwość na tym marnym już świecie.

Nie mylę mówienia prawdy z chamstwem czy prostactwem. Nie mówię tylko po to by ranić. To, co mówię ma określony cel. Zawsze: próbę zmiany na lepsze. Czegoś, kogoś lub nawet mnie samej czy mojego światopoglądu.
Są to rzeczy przyjemne w odbiorze lub okrutnie złe a przede wszystkim a d e k w a t n e.
Daję to, co otrzymuję, co widzę, czego doświadczam i jeśli to dobry produkt/wrażenie/gest - dzielę się tym ze światem - analogicznie gdy otrzymuję coś fatalnego. Nie jestem pępkiem świata. Nie proszę by traktować tę opinię jako jedyną/priorytetową/ostateczną, proszę tylko o to by ją włączyć do tego konkursu.

Dziś powstaje to miejsce, w świecie w którym zanika prawda na rzecz rodzenia się rzeczy okrutnie złych. Moja miarka się przebrała w chwili braku takich opinii, których wcześniej potrzebowałam i których w internecie nie znalazłam. Walcząc o to - postanowiłam poopowiadać o moim subiektywnym spojrzeniu na miasta, lokale, kursy, pokazy, przedmioty i wszystko, z czym uznam, że warto podzielić się z opinią publiczną. Wnieść do niej mój mały wkład. Myślę, że kiedyś się to komuś przyda - nie setkom czy tysiącom - wystarczy, że przyda się choćby jednej osobie.

Postaram się przedstawić prawdę obiektywną i subiektywną. A przede wszystkim ją dla was rozróżnić.
Postaram się nagrodzić oraz ukarać tą prawdą ludzi - którzy na to zasłużyli. Ale to, co już o brutalnej szczerości wiem - to, że nigdy nie wiąże się z podziękowaniem i przyjęciem gorzkich słów na klatę - a chęcią spalenia na stosie - mnie. Więc liczę się z tym, że być może czytasz to licząc, że znajdziesz tu ślad, w którym zaczniesz budować na tę uroczystość swoje ognisko. :)


A więc? Kim jestem?


Osobą, która żyje na tym świecie ponad dwadzieścia lat i niesie na plecach swój dość bogaty już bagaż doświadczeń. Mieszkałam w kilku większych i mniejszych miastach. Spotykałam na swojej drodze bardzo różnorodnych ludzi. Wykonywałam kilka ciekawych i nieciekawych zawodów. Wyhodowałam sobie niezłą gromadkę szarych komórek pod sufitem i zorganizowałam dużo czasu wolnego na wakacjach, które mają miejsce teraz.
Jestem dobrym obserwatorem otaczającej mnie rzeczywistości i nie wiedzieć po co ale gromadzę w swojej głowie wyniki owych obserwacji. Może wreszcie odnalazły jakieś całkiem przyzwoite ujście.. :)